Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Faktycznie trzeba by zacząć z nią nad tym pracować... - westchnąłem cicho. - Caspar chciał wiedzieć co się dzieje w nas i w naszych głowach, bo nie był w stanie wiedzieć. Nauczyciel który był z nim od niemal zawsze szybko tego nauczył. Do Nikki nie dopuszczamy ich za bardzo - zauważyłem zagryzając wargę. - Może się boi? Może nie rozumie? - zamruczałem ze zmartwieniem. - Jest silna. Sądzę że silniejsza niż był Caspar... Może jednak trzeba dopuścić do niej nauczyciela... - przyznałem szczerze i pokręciłem głową, nieco przygnębiony. - Moja potężna księżniczka... Boisz się tej potęgi? Może czujesz za wiele? - westchnąłem cicho do malutkiej wstając z kanapy i powoli przechodząc do jej łóżeczka. - Też kiedyś czułem za wiele... Ale gdy byłem starszy już - przyznałem szczerze i ułożyłem maleńką do łóżeczka.
Offline
Zamruczalam potakujaco, bo chyba byłam sobie w stanie wyobrazić o co mu chodzi. Gdy byłam jeszcze dzieckiem też przechodziłam mały kryzys, ale kojarzył mi się on bardziej z chaosem, niż ze strachem. Czemu niby nasza córka miałaby się bać? Zmarszczyłam brwi, obserwując męża, gdy układał małą w łóżeczku.
- Możemy o tym pomyśleć w takim razie - mruknęłam w miarę ugodowo, pocierając skroń. - Chce żeby zaczęła używać magii, to frustrujące że tego nie robi.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Wiem królowo. Ale pamiętaj, że jest księżniczką. Urodziła się z potęgą korony. Bywa ona przekleństwem... - przypomniałem. - Potrzeba dobrego nauczyciela. Ja obecnie nie czuję się na siłach, poza tym jestem obłożony obowiązkami, jak i ty - mruknąłem i odsunąłem się od łóżeczka. - Poszukam kogoś odpowiedniego. Następnie ty przyjrzysz się kandydatom i jakoś wybierzemy... - pokiwałem głową i zacisnąłem usta. - Być może czarodziejka będzie mogła być dobrą konsultantką dla nauczyciela. Poproszę by spisała notatkę o swojej wiedzy odnośnie magii wampirów i nauki magii - powiedziałem oficjalnie, odchodząc i idąc do drzwi wyjściowych.
Offline
Zacisnęłam mocno zęby, wbijając wzrok w śpiące dziecko. Głupi, nieposłuszni nauczyciele... Musiałam się przemóc swojej niechęci.
- Co czarodziejka mogłaby zrobić dla naszej córki? - zapytałam głośno, zatrzymując Mikhaila przy drzwiach. - Są z nami pół roku. Wiesz już o nich całkiem sporo - dodałam, biorąc głęboki oddech. - Co mogłaby zrobi?
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Zatrzymałem się i odwróciłem do Evie, samemu krzyżując ramiona.
- Prowadziła badania nad magia Isaaca, wampira - wyjaśniłem spokojnie. - Miała też dostęp do wiedzy kapłańskiej podczas swojego roku próbnego. Dążyła do tego by nauczyć wampira używania magii tak jak jej lud, jednak póki co dokonała już wyjątkowo ciekawych odkryć. Jednym z nich jest to, jak magia czarodziei stymuluje magię wampirów. To nie jest dyskusja na teraz, jednak wedle obserwacji magia czarodziejki wybudziłaby magię Nikki. Księżniczce łatwiej by było rozwinąć się otoczona czarem czystej magii jaką posiadają magowie, tak jak wszystkie kwiaty na ogrodzie... - westchnąłem cicho. - To skomplikowane badania. Ale są pewne - uznałem. - Vivian to potężna magini, w dodatku tutaj rozwija się jeszcze bardziej. Nasza magia też na nią wpływa... - mruknąłem. - Mówiła mi jak czuła mooc z klingi miecza rytualnego. A po ogrodzie... Sama wiedzisz. Nie musi czarować by cała okolica ją wyczuła - skwitowałem.
Offline
Zacisnęłam wargi, milcząc przez dłuższą chwilę. Myślałam. Musiałam przemyśleć kolejne słowa. Ale nie udało mi się dość do żadnych porządnych wniosków. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć na to, czy... Dopuściła bym do naszej córki czarodziejkę. Z drugiej strony... Nicolette nie uzwala magi! Denerwowało mnie to jak diabli. Sama miałam ochotę wymusić na niej siłą, by zaczęła jej używać, by zaczęła się w jakikolwiek sposób bronić a nie tak lekko wpuszczać mnie do swojego umysłu i w ogóle na to nie reagować. Dlaczego nasze dziecko było opoznione?
- Wiem, widać po ogrodzie - przytaknęłam, kiwjaac głową. Wzięłam głęboki oddech i w końcu spojrzałam na Mikhaila. - Porozmawiamy o tym za kilka dni? W nocy? - spytałam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Wzruszyłem ramionami i skinąłem głową Evie.
- Co tylko zapragniesz królowo - uznałem i otworzyłem drzwi. - Jednak nie denerwuj się na Nikki... Delikatnie jakbyś zasiała w jej umyśle pomysł na użycie magii może by pomogło, jednak nie rozumiem jej tak dobrze jak magowie którzy niemal nią oddychają... Postaram się zebrać jak najwięcej badań od naszej czarodziejki i zadecydujemy co dalej - skwitowałem, wychodząc z komnaty naszej córki. Odetchnąłem ciężko, jakby oczyszczając się z bolesnego wstrzymywania uczuć.
Offline
***
Zajęło mi nieco więcej niż kilka dni zanim zebrałam się w sobie by przeprowadzić z mężem dyskusje na temat naszej córki i ewentualnym pobieraniu nauk od czarodziejki. Było to dla mnie niestosowne. Dlaczego tak słaba ciałem istota miałaby uczyć moja silną córkę zegokolwiek? Czemu coś co nie powstało z krwi wampirzej miałoby się w ogóle wtrącać w jej wychowanie?
Mihkali twardo przekonywał mnie,że ciałem może i była słaba i łamliwa jak patyczek, ale duchem silną jak za trzech przeciętnych wampirów. Nie przekonywało mnie to aż tak bardzo, jednak na tyle wystarczająco, by dać czarodziejce szansę. Jedną jedyną szansę. I obiecałam Mikhailowi że jeden niepoprawny ruch, a jej krew rozleje się po podłodze. Mój mąż jednak spokojnie powtarzał tą samą, nudną mantrę co od samego początku "Oni nie mają złych zamiarów w obec nas i naszej córki,królowo" i to musiało mi wystarczyć.
MINĄŁ MIESIĄC, od naszej pierwszej rozmowy w tym temacie, gdy w końcu miało dojść spotkania czarodziejki Leeches z Nicolette. Zabrałam córeczkę... Córkę, zabrałam córkę z jej komnaty i ruszyłam do umówionego miejsca spotkania. A król miał przyprowadzić samą czarodziejkę. Ja, król, ona i Nikki. A straż pod drzwiami. Jej wampir miał zostać na swoim miejscu żyli w nowej bibliotece. Usiadłam na kanapie, obserwując jak mała krąży po przestronnej komnacie, która przeznaczona była właśnie do różnych zajęć. Była tu kanapa. Duży stół, ale i też sporo wolnej przestrzeni. W pierwszych latach wystarczała do wszystkich zajęć.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Bałam się być sam na sam z królem i królową. Trochę nie rozumiałam dlaczego chcą bym próbowała sprawdzić co się dzieje z księżniczką, skoro tak bardzo mi nie udało, że nie dość, że oddzielali mnie od Isaaca, to jeszcze oboje będą mi bardzo uważnie patrzeć na ręce. Nie mogłam popełnić błędu, to wiedziałam na pewno. A Isaac powiedział mi, że muszę być pewna i być po prostu sobą, bo przecież chce tylko pomagać i być użyteczna. I miał rację, przecież na niczym innym mi tak naprawdę nie zależało.
Jednak mimo wszytsko czułam się trochę tak, jakbym szła na skazanie, gdy król przyszedł po mnie do biblioteki i z niej wyprowadził. Szliśmy w ciszy, ja przed nim, a on tuż za mną, kierował mnie jedynie krótkimi słówkami, gdzie mam teraz skręcać.
- Wasza wysokość...? - szepnęłam lekko drżącym głosem, nie umiałam ukryć przejęcia. - Nie muszę tego robić, jeśli... Wasza wysokość i królowa nie są zgodni - zapewniłam.
Offline
Westchnąłem cicho i spojrzałem spokojnie na Vivian.
- Ja jestem pewien - powiedziałem. - Boję się o Nikki bardziej niż o siebie, jednak zdążyłem cię poznać na tyle, by wiedzieć że nie skrzywdzisz mojej córeczki - uznałem szerzę. - Królowa nie ufa ci zna zniewieściały bardziej, to naturalna reakcja na obcych, musisz jej wybaczyć... Albo po prostu zrozumieć, bo nie ma czego wybaczac wybaczać - westchnąłem. - Chodzi mi o to byś pomogła księżniczce wyzwolić w niej magię. Nie wiem co takiego ją blokuję... Co stoi na przeszkodzie. Martwimy się z królową i wiem, że Ty najlepiej z nas rozumiesz magię. Wierzę, że pomożesz temu dziecku nim królowa zapragnie stosować... Groźniejsze metody - skrzywiłem się lekko.
Offline
Przelknelam gule w gardle, czując jak krew mi odpływa z twarzy.
- Ależ wasza wysokość... "Groźniejsze metody"? Na malutkim dziecku, które jeszcze nie rozumie za wiele? - zapytałam z nutą przerażenia. Poczułam się jeszcze bardziej odpwiedzialna za swoje dzisiejsze czyny. Już nie tylko chodziło o mnie. Chodziło też o małą księżniczkę, która albo grzecznie posłucha moich rad, albo ugnie się pod ciężką ręką matki. Zacisnęłam mocno wargi, zerkając na króla. - Nie brzmi to za dobrze, królu... - wyszeptałam z nutą smutku.
Offline
Westchnąłem ciężko i pokiwałem głową zrównując kroku z czarodziejką Leeches.
- Wiem. Ale młode wampirki muszą mieć siłę by rozwijać się. Nikki ma predyspozycje do potężnej magii. Sama to wyczujesz. Jednak przez bezstresowe pierwsze miesiące życia niemal w ogóle nie wykształciła... Samoobrony, magii umysłu... To niedobrze, jeśli następczyni tronu będzie rozwijała się z opóźnieniem - wyjaśniłem. - Życie młodych wampirków jest ciężkie. Isaac najlepiej ci o tym opowie - uznałem, a następnie stanąłem przed drzwiami. Spojrzałem ostatni raz na maginii.
- Wierzę w ciebie i twoje badania, Vivian Leeches - zapewniłem ją miękko. - Proszę, pomóż mojej córce. Jest dla mnie najważniejsza - poprosiłem ją nim sięgnąłem do drzwi komnaty.
Offline
Kiwnelam głową, dając znak Królówki, że rozumiem. Na więcej nie było nawet czasu, bo zaraz potem otworzyły się drzwi do przestronnej komnaty. Od razu zostałam zbombardowana odsrym i oskarżycielskim spojrzeniem królowej. Pochyliłam głowę w jej kierunku z wyrazami szacunku.
- Witaj jaśnie pani - przywitałam się, prostując. Zaraz wzrok przeniosłam na dziecko, które zatrzymało się i patrzyło to na króla, to na mnie. A zaraz potem radośnie potruchtało w stronę swojego taty. Już od tak dawna nie widziałam żadnego dziecka... U mnie w wiosce było ich pełno, ciągle ktoś podrzucał do kogoś swoje maleństwo, gdy był zajęty. Ja też często siedziałam u sąsiadów albo właśnie chodizlam z ojcem do pracy. Mimo było znów zobaczyć małą, uśmiechniętą buźkę.
Królowa powitała mnie chłodno i bez zbędnych słów. Zastanawialam się, czy zagląda do mojego umysłu. Isaac mówił, że władcy są w stanie dowiedzieć się bardzo dużo, a ja mogę nawet tego nie poczuć, jeśli królowa nie będzie tego chciała.
Offline
Z najszczerszym zadowoleniem ująłem moje maleństwo w ramiona, unosząc ją do góry z uśmiechem. Potem pokazałem jej Vivian
- Spójrz księżniczko - powiedziałem jej miękkim głosem, prosto do jej umysłu. - To czarodziejka. Ona umie czarować - Powiedziałem z uśmiechem całując Nikki w głowę i siadając z nią na podłodze. Skinąłem na czarodziejkę by też usiadła na dywanie, w stosownej odległości. Mała księżniczka z ciekawością godną dziecka (i mnie) spoglądała na Vivian swoimi piwnymi oczami. Wpatrywała się intensywnie w nią, jakby... Niemal jakby chciała użyć magii jednak coś sprawiało jej problem.
Offline
Usiadłam i popatrzyłam na małą. Na początku poznałam ją nieco wizualnie. Była raczej drobna, miała ogromne piwne oczy, zresztą takie same jak jej rodzice i bardzo bladą skórę. To zapewne było zupełnie normalne u wampirów, w końcu niemowlaki zawsze mają delikatny, mleczny odcień na początku, a wampiry mają taki na ogół...
Wyciągnęłam dłoń przed siebie, wewnętrzną stroną do góry, a na moich palcach zgromadziło się światło świec i powoli uniosło by radośnie opaść. Dziecku się spodobało. Poza tym... Musiała być też zafascynowana moim zapachem. Nie miałam pojęcia jak małe wampiry reagują na magów, ale wiedziałam, że duże wampiry z chęcią się na nas rzucają...
- Witaj księżniczko - szepnęłam miekko. Dziecko skupiło na mnie pełną uwage. Powtórzyłam zabawną sztuczkę ze światłem, by nadal ją utrzymać. - Nazywam się Vivian. Przez chwilę będziemy razem, żebym mogła pomóc królowi i królowej - dodałam. Mówienie tylko dodatkowo przyciągało uwagę dziecka. Coraz rzadziej zerkała w stronę swojego taty.
Była daleko i nie mogłam jej dotknąć. Królowa by mi chyba rękę połamała gdybym tylko chciała spróbować. A brak kontaktu fizycznego i duży stres spowodowany dokładnym obserwowaniem nie ułatwiał mi mojego zadania. Czułam się rozkojarzona, gdyby to były inne warunki...Ale nie było szansy na inne więc musiałam wziąć się w garść i się porządnie skupić. Mała księżniczka też powinna się sie skupić. Więc skorzystałam z jednego ze swoich żywiołów. Zgromadziłam parę wodną z otoczenia i stworzyłam małą wodną bańkę,zbliżając ją do dziecka. Gdy tylko Nikki jej dotykała kropelki rozdzielały się...
Zamknęłam oczy, biorąc głęboki oddech. Skupiłam się teraz na magi. Ciężko było, bo magia króla i królowej zdecydowanie przewyższała magię dziecka. Moja uwaga ciągle przerzucała się to na jedno, to ma drugie. To było bardzo frustrujące. Zdecydowanie łatwiej było by gdybym mogła jej dotknąć... Ale nie mogłam o to prosić. Poradzę sobie, dam radę. Jestem silna. Radziłam sobie z dużo trudniejszymi rzeczami...
Po zdecydowanie dłuższej chwili ciszy w końcu odnalazłam energię magiczną księżniczki. I faktycznie była całkiem sporą jak na wampirze dziecko. Starałam się do niej dotrzeć,"dotknąć" tej magi, poruszyć ją jakoś... Pamiętałam jak robiłam to przy Isaacu, jego magia mnie od siebie odpychała, działało w nim coś na kształt samoobrony, ale była jasna i klarowna. A tu...
Wybudzilam się z transu. Musiał trwać tuzo dłużej niż mi się wydawało, dziecko siedziało kawałek dalej od nas i dalej bawiło się bańką, a król i królowa wbijali we mnie pytające spojrzenie.
- Ja... Nie potrafię chyba tego teraz zrozumieć - odparłam szczerze, normal drżąc ze strachu, że ta odpwiedzi może być "zła". - Na pewno nie ma w księżniczce żadnej zapory, nie broni się przed obcą magia, nawet przed tak obcą jak moja. Ale nie da się też... Hmmm, "dotknąć" jej magi. Jest silna ale i zmieszana. Nie rozumiem czemu... Na zrozumienie, potrzebny byłby czas, wasze wysokości - wyjaśniłam spokojnie, zerkając na dziecko.
Offline
Pokiwałem ze zrozumieniem głową i westchnąłem ciężko patrząc na czarodziejkę, a zaraz potem na córkę. Znów westchnąłem i po prostu rozluźniłem ramiona.
- W porządku czarodziejko. Wiem, że dałaś z siebie wszystko - powiedziałem do niej łagodnie. - Spisz swoje przypuszczenia, porozmawiamy o nich później - powiedziałem i potarłem dłonią po plecach Nikki. - Lecz teraz, odejdź proszę Leeches. Strażnik przed drzwiami odprowadzi cię do biblioteki - powiedziałem, a kiedy tylko Vivian skinęła mi głową, wstała i ruszyła do drzwi skruszona, nie patrząc na królową. Wyszła czym prędzej, a ja zostałem sam na sam z moją córką i żoną.
Popatrzyłem smutno na Nikolette.
- Moja mała... - westchnąłem cicho. - Nie powinniśmy mieć przy tobie otwartych umysłów, kiedy byłaś malutka... - mruknąłem pod nosem, a jej mądre oczy spojrzały i na mnie. Miałem jednak nałożony na umysł grubą barierę. - Musisz się nauczyć bronić umysłem, atakować... - westchnąłem cicho.
Offline
Westchnęłam ciężko, wywracając oczami.
- Zacznie się bronić jak zaczniemy ją atakować. Nauczyciel (wampir oczywiście) zastosuje dokładnie tą metodę by ją rozbudzić z tego amoku. Ona jest niezdolna do obrony, Mikhailu! - powiedzialam oburzona ale i zasmucona. Nie chciałam dopuścić do siebie takiej myśli ale teraz czarodziejka jasno owoedzialam: "ona się nie broni". Zacisnęłam mocno zęby. - Lepiej żebyśmy to my ją tego nauczyli a nie nauczyciel czy czarodziejka - stwoerdziłam, patrząc na tą dwójkę z kanapy.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Skrzywiłem się, spoglądając na Nikki która nadal chyba próbowała zrozumieć barierę jaką nałożyłem na swój umysł.
- Będąc księciem, gdy byłem mały uczono mnie wielu rzeczy - powiedziałem powoli, nadal spoglądając na Nikki. - Atakowano mnie umysłem, atakowano mnie fizycznie, podtruwano by uodpornić na próby otrucia... Nauczono mnie jak zabić kogoś siłą umysłu, jak sprawić mu niewyobrażalny ból i jak samemu być odpornym na ten ból - wyznałem Evie, z żalem w głosie. - Nie wyobrażam sobie zdać bólu jak sam przeżyłem, własnej córce... Caspar... - zacisnąłem usta. - Jego od zawsze uczył nauczyciel i nigdy nie było problemów prawda? Może jednak powinniśmy się odsunąć od małej, by jej nie rozpraszać od nauki? - skrzywiłem się, poprawiając jej włoski, nadal siedząc na dywanie z Nikki. Nie wiem czy próbowała zajrzeć mi do głowy, przebić się przez barierę, czy może słuchała wszystkiego co mówię.
- Jak niby sami mamy sobie z tym poradzić? Sam mam problem z tym co mam w głowie, twojej myśli są pełne krwi i przemocy... Myślisz że to właśnie tego powinna się uczyć Nikki od nas?
Offline
- A wolisz żeby uczyła się jak dbać o ogródek i przyjaźnić się z innymi wampirami? - zapytałam pretensjonalnie podnosząc się z miejsca i ruszając w stronę córki. - Wśród wampirów na zamku to jej raczej nie da nic, co pomaga w utrzymaniu władzy. A nasza władza jest dosyć krucha od jakiegoś czasu. Nasza córka będzie się mierzyć z konsekwencjami za nasze postępowanie i będzie musiała być silna by odeprzeć wszystkie ataki. - Podniosłam dziecko z podłogi i przytuliłam do siebie, spoglądając na męża z góry. - Jeśli ty jej nie chcesz uczyć, to ja będę - podsumowalam, odwracając od niego wzrok i ruszając w stronę drzwi.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Patrzyłem na Evie która odchodzi z córką. Nadal siedziałem na podłodze, skołowany.
- Tylko... Nie krzywdź jej - poprosiłem, zaciskając wargi gdy królowa wychodziła z pokoju do nauki. - I też będę ją uczył, po prostu... nie denerwuj się na nią za to, że nie zaczęła jeszcze używać magii. Młode wampirki zaczynają w różnym wieku, nie denerwuj się na nią bo jest inna - powiedziałem, dźwigając się na nogi i poprawiając garnitur. Potem jeszcze raz spojrzałem na królową z księżniczką. Dwie moje ukochane wampirzyce. Do obu powinienem nic czuć.
Offline