Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jutro będziesz miała masę czasu by porozmawiać ze swoim wampirzym mężem, a ja by wysłuchać i powiedzieć równie wiele swojej czarodziejskiej żonie - zachichotałem. - Będziemy mieć całe życie by o wszystkim porozmawiać... I już teraz wiem... Będzie to piękne życie - szepnąłem cicho i uspokoiłem oddech skupiając się na małej czarodziejce w moich ramionach ora na tym że tak będzie wyglądać już każdy nasz dzień snu...
Offline
Poranek mieliśmy bardzo spokojny. Isaac obudził mnie pocałunkami a potem nie chciał wypuścić z łóżka, całował mnie i całował, a ja oddałam mu każdy pocałunek, szepzac slodkieslowka... Lubiliśmy się nimi karmić.
Spokojnie przygotowywałam się na dzisiejszy dzień. Położyłam się w wanie z gorącą wodą, a mój wampirek stal niedaleko mnie i się golił. Łazienkę wypełniał przyjemny kwiatowy zapach, z olejków które zrobiłam. Było odprężająco.
- Wiesz co, kochany? - zapytałam, po chwili cichy, unosząc się nieco do góry i spoglądając w bok na niego. - Pamiętam śluby u mnie w wiosce. Pamiętam że wszyscy się stresowali, biegali. Panny młode bladły z przejecia i nic nie jadły, a panowie niemal siwieli przez to, że ich przyszłe żony tak panikują - powedziałam rozbawiona, znów układając się w wanie. - I wtedy sobie myślałam, że to zabawne, teraz myślę sobie że to straszne... - Westchnęłam. - Nigdy nie myślałam o ślubie... O tym jak miałby on wyglądać. Ale wydaje mi się, że taki jaki jest w naszych planach, będzie idealny - szepnęłam z zadowoleniem.
Offline
Zaśmiałem się szczerze, opuszczając brzytwę i zerkając przez ramię na moją czarodziejkę.
- Sądziłaś że pójdziesz do zakonu. Nie poznałabyś żadnej z tych rzeczy jakie masz u mojego boku - przypomniałem, znów spoglądając w stronę lustra i dokańczając golenie. Z uśmiechem wytarłem twarz zadowolony z rezultatu, a potem przeszedłem do wanny w której leżała Vivi i przysiadłem na jej boku.
- Na moim dworze śluby były czysto gospodarczą umową. Majątek i wielkość dworu liczył się przy wyborze wybranki lub wybranka... - Uśmiechnąłem się lekko. - Nasz ślub będzie idealny pod każdym względem przede wszystkim dlatego, bo będzie nasz - zauważyłem z szerokim uśmiechem.
Offline
- Ty nie masz majątku i ja nie mam majątku, razem nie mamy majątku, czyli nie ma żadnych spraw gospodarczych, i nie ma też żadnego chaosu i zamieszania. To nie jest ani ślub wampirzy, ani ślub magów - podsumowalam z uśmiechem, wyciągając dłoń do góry, a Isaac ujął moje palce i potarł po nich delikatnie. Oboje uśmiechaliśmy się szeroko. - U twojego boku doświadczyłam o wiele więcej ciekawych rzeczy, niż to, co ofiarował mi zakon. Gdy tylko władcy nam zaufają, oboje będziemy spełnieni w całości... Miło, że pozwalają nam na ślub w ogrodzie.
Offline
Uśmiechnąłem się i przytaknąłem na jej słowa.
- Tak, to faktycznie miłe z ich strony. Myślę że potrzebują jeszcze trochę czasu by się oswoić z tym, że jesteśmy tutaj, że możemy chodzić po ich bezpiecznym pałacu, że pozwalając nam na to... Są trochę spanikowani zapewne, w końcu... Wampir i czarodziejka, niewiadome czy coś niewinnego, czy może niebezpieczeństwo - westchnąłem cicho. - Król i królowa... to wampiry które już wiele przeszły. A jeszcze tak wiele przed nimi - westchnąłem cicho. - A my będziemy u ich boku... sami, w naszej miłości związani - uśmiechnąłem się już tylko do Vivian, myśląc, tylko o Vivian...
Offline
Zaśmialam się krótko z łagodny. Uśmiechem na ustach.
- Zachowaj piękne słowa na później, dajmy myślom na razie odpocząć. Potrzebuje jeszcze tylko chwilki odprężenia i zaraz wyjdę z wanny, obiecuje - powedziałam, nie odrywając wzroku od wampira. - Osusze włosy, odbiorę się i uczesze... Gdy już wyjdziemy, będę musiała szybko zapleść nam wianki!
Offline
Zaśmiałem się cicho, spoglądając ciepło na Vivian.
- Kochana, masz naprawdę niesamowitą sprawność w zaplataniu nam wianków, myślę że nie zajmie ci to więcej niż chwili - zaśmiałem się znów i pochyliłem by pocałować czule moją czarodziejkę. Wróciłem do eleganckiego blatu gdzie stała misa z wodą, gdzie mogłem spokojnie dokończyć obmywanie twarzy i włosów, a Vivian za pomocą machnięcia ręki zaraz mi je wysuszyła. Następnie dałem jej już dłuższą chwilę sam na sam w wannie. Kiedy wyszła, przepięknie pachnąca, jej włosy były lekko napuszone, piękne wyglądały w świetle świec. Ubraliśmy się wspólnie, a gdy tylko rozległo się pukanie do drzwi, wiedzieliśmy już, że to nasz król przyszedł osobiście by nas zaprowadzić do ogrodów, zgodnie z obietnicą.
Offline
- Wasza wysokość - przywitałam się jak zwykle z szacunkiem ale tym razem uśmiechałam się od ucha do ucha. Nie mogłam się nacieszyć tą prostą rzeczą. Złożenie sobie przysięgi małżeńskiej na trawie... Tak jak to sobie zaplanowaliśmy, nie Inaczej! Jak dobrze było spełniać takie przyjemności.
Król zaprowadził nas do ogrodu, ja wciąż ściskałam dłoń Isaaca,szepcząc raz czy dwa, że go bardzo kocham.
Offline
Kiedy do mojego gabinetu chwilę przed wyjściem po Leechesów weszła służka Evangelina, by wręczyć mi... obrączki. Z fioletowym kamieniem, którego tak sprawnie jak Evie nie umiałem określić. Nie skomentowałem tego, patrząc na pierścionki, wampirzyca wyszła z pokłonem, a ja po prostu zapatrzyłem się na ich pierścionki przygotowane z jakiegoś powodu na zlecenie królowej. Zacisnąłem mocniej wargi.
Nasze nie są takie piękne, Evangelino... Właściwie nawet krwawy kamień nie jest "nasz", nosisz go tylko na uroczystości, a ja... Sam nie wiem, przestałem nosić tą obrączkę już lata temu i teraz... Zrobiło mi się jakoś nieprzyjemnie.
Wyprowadziłem sam tych dwoje z pałacu na ogród, czarodziejka jakby odżyła w oczach, podobnie jak i cały ogród będę musiał opowiedzieć potem Evie jak Vivian samym dotknięciem bosych stóp rozwijała kwiaty.
Offline
Vivi natychmiast zaczęła czarować. Było to dla niej jak oddychanie, rozumiałem to. Ale król wydawał się jednak po wyjątkowym wrażeniem. Kiedy stałem z boku obserwując moją czarodziejkę z miłością, król Mikhail bez słowa wręczył mi małe pudełeczko. Nic nie powiedział, zaraz też się odsunął, mówiąc, że da nam przestrzeń, ale byśmy niczego nie próbowali. Ale nie miałem zamiaru próbować niczego, teraz liczyła się dla mnie jedynie Vivian...
- Kochanie? Skończyłaś? Masz tu tak wiele kwiatów do wyboru, że to na pewno będą twoje najpiękniejsze wianki...
Offline
Zaśmialam się radośnie, zerkając na wampira, który podszedł bliżej mnie. Siedziałam w białej sukience na trawie i właśnie kończyłam pleść drugi wianek. Isaac miał rację, to były chyba moje najpiękniejsze wianki. Połączyłam czerwone kwiaty z niebieskimi i fioletowymi. Uznałam, że to najbardziej odpowiednie połączenie. Ozdobilam wsyztsko drobnymi białymi kwiatkami i listkami. Wyglądały niemal jak korony.
- Tak tak! Już kończę, daj mi momencik... - szepnęłam, troszkę przyspieszając ale zachowując swoją ostrożność i dokładność, a gdy skończyłam, poderwalam się na równe nogi. - Isacu - szepnęłam z lekkim rozbawiebiem, unosząc wianek. Wampir pochylił głowę bym mogła założyć wianek na jego czuprynę. - Piękniejszego pana młodego w życiu nie widziałam - szepnęłam, muskając palcami jego polizek, a następnie zakładając na głowę i swój wianek. - Ładnie? - upewniłam się.
Offline
- Najpiękniej kochanie - zapewniłem ją czule i założyłem jej kosmyk włosów za ucho. - Gdzie złożymy sobie przysięgi? Pod tamtym pochylonym drzewem czy w altanie? - zapytałem podekscytowany wizją zakładania obrączki na palec Vivian. Tak jak po prostu zachwycony całą scenerią. Wiankiem na głowie, moją czarodziejką, w dodatku tej nocy tak pięknie księżyc wyglądał na nas z nieba. Cały świat mówił nam, że dziś noc jest wyjątkowa, jest magiczna i przepiękna...
Offline
- Pochylone drzewo, zdecydowanie... - szepnęłam i spojrzałam w tamtym kierunku. Momentalnie na gałęziach drzew zaczęły zbierać się małe światełka, oczywiście światło było delikatne i nie rażące dla wampirów. Jednak cała okolica rozjaśniała. Popatrzyłam znów na Isaaca, sięgając po jego dłoń... - Oh, co tam masz? - zapytałam, zauważając, że trzyma w dłoni jakieś pudełeczko.
Offline
- Prezent. Od władców - zaśmiałem się cicho, nie odwracając się jednak do króla, który wolał czaić się za nami niemal niewidoczny. Zmieniłem rękę trzymając pudełeczko i ująłem dłoń Vivian. - Pokażę ci za kilka chwil, a teraz kierunek pochylone drzewo... oh Vivi.. - pokręciłem głową lekko rozbawiony. - To przepiękne... Wszystko co robisz jest przepiękne - zaśmiałem się cicho, naprawdę zauroczony, powili zbliżając się do jaśniejącego drzewa.
Offline
- Mogę sprawić że światełka będą migotać podczas opadania... - szepnęłam, idąc powoli do drzewa z Isaaciem. - Ale to... Może za chwilę. Zabawa światłem stała się bardzo prosta po tym, jak zaczęłam wymyślać własne zaklęcia - dodałam jeszcze ale zaraz się zamknęłam. Przynajmniej w tym temacie.
Mocniejszy powiew, który wywołałam, sprawił że drzewa radośnie zaszumiało, chciałam sprawić,aby Isaac poczuł, że natura cieszy się razem z nami, bo się cieszyła, ale ta magia przepływała przeze mnie, a nie przez niego i po prostu musiałam dać mu o tym znać.
Ścisnęłam jego dłoń mocno, gdy stanęliśmy pod drzewem. Światełka delikatnie migotały, "trzymając" się gałęzi drzewa.
Offline
Westchnąłem głęboko oddychając pełną piersią świeżym nocnym powietrzem. Przez po nad półtora roku czuliśmy tylko takie powietrze, świeże leśne powietrze. Czasem wymieszane z krwią, potem, albo czym innym, ale to właśnie trawa pod stopami i drzewa wokolo zawsze nam towarzyszyły. Uśmiechnąłem się szczerze na światełka w koronie drzew.
- Jak w naszym miejscu prawda? Tam też robiłaś takie światła... - powiedziałem miękko, zapatrzony w gałęzie drzew. Zaraz potem utkwiłem już wzrok w najpiękniejszej czarodziejce na świecie. W mojej Vivian..
Offline
- Robiłam podobne, ale nie były tak ładne jak teraz... Wtedy jeszcze tyle nie umiałam - szepnęłam, uśmiechając się łagodnie. - Zaczynamy? - zapytałam, na co Isaac przytaknął.
Wyciągnęłam dłoń w jego stronę i ją ujęłam, on złapał mnie pewnie. Jego dotyk byl dla mnie bardzo uspokajający, wręcz kojący. Wydawało mi się z początku, że będę się stresować obecnością króla, ale zupełnie o nim zapomniałam.
- Zacznę najpierw od tradycji czarodziejów - uprzedziłam go, puszczając jego dłoń. Odpłątałam białą wstążkę, którą przewiązałam sobie na nadgarstku, Isaac wcześniej pytał się mnie o co z nią chodiz, ale powiedzialam mu, że wyjaśnię mu to w odpowiednim momencie. - To białą wstążka symbolizująca czystość intencji, wychawtkwane są na niej nasze imiona. Każda żona przygotowuje taką do ślubu. Kolor, którym wypisane są imiona, też nie jest bez znaczenia. Ja wybrałam granatowy. Raczej nikt go nie wybiera, bo kojarzy się ze smutkiem, czy żałobą. Ale nie mi. Dla mnie to kolor nocy, która otacza nas i pozwala spędzać nam ze sobą czas. Granatowy to noc, która chroni mojego ukochanego... - szepnęłam, owijając kilka razy nasze splątane palce białą wstążką.
Offline
Uważnie wpatrywałem się w sprawne palce mojej Vivian, które zaplatały białą wstążkę na naszych dłoniach. Zagryzłem lekko wargi na jej słowa o nocy. O naszej porze, o tej w której możemy być ze sobą.
- Noc która dawała nam zawsze bezpieczeństwo, teraz została ważnym elementem nas - uśmiechnąłem się lekko zauroczony tymi przysięgami. Jej tradycją, tak ważną dla niej. Wpatrywałem się w nią jak zaczarowany.
Offline
Wzruszyłam niewinnie ramionami.
- Myślę że była częścią nas już od dłuższego czasu, Isaac - szepnęłam, uśmiechając się miękko do niego. - Chciałam żeby było coś z mojej kultury w tej małej ceremonii - wyjaśniłam, zerkając na nasze globie i białą wstążkę. Uśmiechnęłam się znów. - Potem przywiązuje się wziążkę do ramy łóżka i przecina się następnego dnia, po nocy poślubnej - dodałam jeszcze dla wyjaśnienie, gładząc kciukiem jego dłoń.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko i pokiwałem głową.
- Chcę byś miała swoją tradycję czarodziei - powiedziałem z przekonaniem. - Twoja kultura jest dla mnie ważna, tak jak dla ciebie - powiedziałem miękko i zaraz uśmiechnąłem się czulej. - Wampirze ceremonie zazwyczaj prowadzi władca, ale myślę że sam sobie z tym poradzę - dodałem cicho i otworzyłem pudełko z którego wyciągnąłem pierścionki. Z uśmiechem założyłem pierścionek na palec mojej dziewczynki i popatrzyłem na nią czule.
- Metal zwiąże nasze serca, nasze dusze i nasze życia. Bogini Atlanta będzie czuwać nad naszą krwią, nad krwią naszych pokoleń... - powiedziałem czule, głaszcząc ją po dłoni. - Magia będzie w nas, dla nas, wokół nas...
Offline