Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jak się pije za szybko i za dużo to faktycznie można się dziwnie zachowywać - przyznałem z lekkim uśmieszkiem rozbawienia. Wszystko powoli zaczynało na mnie oddziaływać, spojrzenia i gesty, odsłonięte części ciała. Ah dawno już nie czułem tyle pożądliwości, poczułem jak czubki uszu mi się grzeją, jednak skupiłem się bez problemu na mojej Vivi. Mogłem być podziwiany, ale podziwiałem tylko jedną istotę. - Ale nie jesteś taką zwykłą czarodziejką, tobie na pewno nic nie będzie - powiedziałem z przekonaniem, pochylony przy jej uchu, muskając je co i raz ustami.
Offline
- Moja niezwykłość wywodzi się raczej z głowy, a nie ciała. Ciałem nie różnie się niczym od innych magów - mruknęłam, zerkjaajc z rozbawiebiem na Isaaca, który co i raz muskal mnie wargami, przysięgał się do mnie, spoglądał jakoś inaczej. Jeszcze się nic nie zaczęło, a on już zaczynał się zachowywać inaczej. Byłam niezwykle podekscytowana, co będzie dalej. Upilam jeszcze kilka małych łyczków, zerkając jak i mój ukochany, popija ze swojego kieliszka. - Czyli teraz czekamy na królową? I co potem? Niektóre wampiry już się kręcą po parkiecie, muzyka zaczyna grać...
Offline
Zagryzłem wargę, kręcąc głową.
- Sama siła króla nie zabawiłaby całej sali - wyjaśniłem. - Kiedy przyjdzie królowa i oficjalnie rozpocznie się maskarada, opadną wszelkie bariery, wampiry wyleją się na parkiet, a gdy dołączą do nas władcy, zupełnie przepadniemy - przyznałem już podekscytowany na samą myśl. - Wtedy magia i energia zacznie wariować, wtedy sama poczujesz tą aurę. Powinna przypominać ci dokładnie to co czujesz podczas seksu, bo to ta sama energia, te same emocje. Ekscytacja, podniecenie, orgazm - objaśniłem jak najprościej umiałem.
Offline
Poczułam gorąc napływający na moje policzki i zapewne rumieniec zalał moja twarz.
- Tanic sprawiający, że czuje to co podczas naszego seksu? - powtórzyłam, spoglądając na Isaaca z zawstydseniem i zaskoczeniem. - Nie pomyślałabym... Hm, ale to przecież jest nasze. Tamte uczucia. Wtedy jestem ja i ty, a tu przecież jest tyle istot... A to takie intymne... - wybelkotalam, spoglądając na salę.
Offline
Popatrzyłam na nią czując narastającą niepewność. No tak... Dla mnie to było jasne, a dla niej to było... Tabu. Coś o czym się nie mówi na głos i na pewno nie w takim tłumie. To komplikowało sprawy.
- Te emocje, poniecenie i ekscytacja... Są przyjemne prawda? - zauważyłam, wpatrując się w czarodziejkę. - Są bardzo przyjemne i nie należą do mnie, czy do nas, a tylko do ciebie. Seks jest nasz, ale te uczucia, jakieś fantazje, ekscytacja, podniecenie... Ty mnie zawsze podniecasz, gdy czarujesz, gdy pokazujesz swoją piękna, silną stronę - przyznałem zagryzając wargi. - W balach o to chodzi. Nie mówiłem tego wprost, wiem, ale... Wampiry uwielbiają seks. Uwielbiamy to uczucie emocje, to nasza magia... Dlatego bale kręcąc się głównie wokół tego... Rozumiesz?
Offline
Wzięłam głęboki oddech, kiwając lekko głową i nieodrywajac oczu od oczu Isaaca.
- Staram się pojąć - odpwiedzialem krótko, przestępując z nogi na nogę. - Ta energia... Która czujesz bedac ze mną jest taka sama? - zapytałam,dziwnie się z tym czując. Może niepotrzebnie dopytywałam? Może niepotrzebnie chciałam to wiedzieć, zamiast po prostu pozwolić sobie to zrozumieć.
Offline
Westchnąłem cicho. To był zły moment na rozmawianie o tym, a winę za to ponosiłem ja sam. Nie mówiłem o tym Vivian, być może przez własne zagubienie - dla mnie to zawsze było jasne i oczywiste, seks rządził moimi myślami gdy dojrzewałem, pragnąłem tylko tego kiedy Vivian wróciła z nauk kapłańskich, a podczas podróży dawało mi to spokój i prawdziwe rozluźnienie, lecz nie robiliśmy tego często. A rozmawialiśmy jeszcze rzadziej.
- Podoba - powiedziałem, siląc się na spokój. Nikt nie nauczył wampira chodzić po słońcu, jak mam pomóc czarodziejce rozumieć seks? - To co czuje z tobą jest wyjątkowe nawet jak na wampira, bo łączy nas nie tylko seks, a wszystko... - uśmiechnąłem się słabo. - Pragnę tylko ciebie, na każdej płaszczyźnie. A teraz otaczają mnie wampiry, które też pragnął, król sam emanuje pragnieniem i to potęguje też i mnie. Nakręcamy się, wzmacniamy, ta magia mówi w nas jednym zgodnym głosem, właśnie o pragnieniu... Na pewno w którymś momencie doprowadzi mnie to na skraj i po prostu... Będę chciał seksu. Seksu z tobą, ale... - wzruszyłem ramionami. - Jeśli niie chcesz kochanie, to sam sobie dogodzę...
Offline
- Powiedziałam przecież że będę tu z tobą - odparłam bez zastanowienia na jego słowa. - Żałuję po prostu, że przed bałem cię nie dopytywałam porządnie... Mieliśmy tyle pracy na głowie i... - Zmarszczyłam brwi kręcąc głową. - Wybaczmi miły. Jestem ci oddana i postaram się dotrzymać ci kroku - szepnęłam, oglądając się przez ramie i zaraz wracając wzrokiem do Isaaca. - Obiecuje - podkreslilam, dotykając jego policzka.
Offline
- Nie chce cie zmuszać, ja będę trochę... - nie skończyłem mówić o tym jak emocje będą nade mną panować, że moja czarodziejka jeśli powie tak, to nie jest w stanie sobie wyobrazić na jak wiele się zgadza... O rany. Nie zdążyłem jej tego wszystkiego powiedzieć, ostrzec, bo właśnie weszła królowa. Wyglądała olśniewająco i groźnie zrazem. Pewnym rokiem z niemal nagim biustem przeszła w tej pięknej sukni do swojego króla i ujęła jego dłoń wchodząc na podest. Energia, ich wspólna magia uderzyła we mnie i zupełnie oczarowała. Znałem to uczucie, jednak nie tak silne i nie tak uzależniające. Mocniej ścisnąłem dłoń mojej czarodziejki, samego sieje upominając.
Offline
Król i królowa przemówili do wszystkich zgromadzonych. Isaac lekko się spiął w wyczekiwaniu. Gdy tylko zarządzali by muzyka zaczęła grać, tak też się stało, a rozochoceni goście ruszyli tłumnie na parkiet, by zacząć tańczyć, natomiast król i królowa usiedli na razie na tronach, pochylając się ku sobie i rozmaiwajac. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Głupia, że nie zauważyłam, że władcy chylą się ku sobie w ten sam sposób, co ja i Isaac. Choć z tego co pamiętałam, to Isaac mówił, że wampiry same z siebie... Tego nie potrafią. Otrząsnęłam się z tego głębokiego namysłu, gdy Isaac poprosił mnie do tańca, ciągnąć na parkiet. Był jak naelektryzowany.
Przyciągał mnie do siebie mocno i dosyć gwałtownie. Aż poczułam motylki w brzuchu. Popatrzyłam na niego zaskoczoną, a on sie uśmiechnął. Musnelam wargami jego uśmiechnięte usta i sama się lekko uśmiechnęłam,dając się prowadzić wampirowi.
Offline
Uwielbiam bale. Przez tyle czasu jaki spędziłem na wygnaniu od wampirzego życia nie zdawałem sobie sprawy że może mi czegoś tak brakować jak właśnie balów i tej radości i tego spełnienia! Wszystko było takie proste, gdy trzymałem w ramionach piękną istotę i tańczyłem z nią w niewielkim tłumie. Było cudownie, a moja Vivian nie wydawała się niezadowolona moimi poczynaniami. Widziała mnie czasem w euforii balowej, ale nigdy nie w samym centrum zabawy, gdzie wszystko było proste i klarowne. Piękna istota, słodkie całusy, ciało przy ciele... Nie różniliśmy się niczym od innych tańczących. A nawet gdy złapałem moją czarodziejkę i unosząc z łatwością, trzymając ją jedną ręką pod kolanami, druga ujmując jej plecy, nie zwróciliśmy na siebie uwagi. Pocałowałem namiętnie moją ukochaną napawając się tym uczuciem, rosnącą siłą i lekkością. Co czuła Vivi? Czuła aurę władców, czuła moją aurę?
Offline
Para królewska dołączyła do zabawy, rozpalając w wampirach jeszcze więcej ochoty, choć wydawało mi się, że już bardziej nie mogą. Byłam trochę tym wszystkim przytłoczona, ale póki miałam przy sobie Isaaca, starałam się skupić na nim, nie na wampirach dookoła nas. Nawet w najśmielszych wizjach nie pozwoliła bym sobie na wyobrażanie siebie wśród tylu wampirów, a teraz? Teraz byłam częścią ich społeczności.
Wszyscy na sali byli mocno rozochoceni,a przynajnniej tak by to nazwał każdy czarodziej. Gorąc, lepkość, brudne myśli... Tutaj cała sala nimi emanowała, co zabawniejsze, oni wszyscy, łącznie z moim Isaaciem, spijali to wsyzstko. Po prostu wszystko było oblepione porzadaniem.
- Muszę iść się czegoś napić - powedziałam, gdy przylgnęłam do Isaaca blisko i dotknelam wargami jego ust. Miał nadzieję, że pójdzie ze mną, choć czułam jak jego zmysły są otępione, był ze mną ale jednocześnie nie było go do końca...
Offline
Musiałem bardzo skupić się co mówi do mnie moja czarodziejka. Pachniała wampirzo, czułem już tylko jej zapach wampira, czułem już tylko to że była wampirzycą, że była moja, że było jak ze snu, my dwoje na balu, wśród wampirów, przy moich władcach...
Kiedy Vivan powtórzyła swoją prośbę ocknąłem się, jakby ktoś włączył w mojej głowie światło. Pokiwałem głową i znów biorąc Vivi na ręce udało mi się wyjść z tłumu, z cyklonu jaki powoli otaczał parę królewską. Odetchnąłem głębiej, kiedy byłem poza tłumem, odstawiłem Vivian i przeszliśmy kawałek do stołów z napojami oraz przekąskami. Sam chwyciłem krew z winem, upijając w dwóch łykach kawał napoju, a Vivi wcięła białe wino tak jak jej wcześniej zalecałem. Odetchnąłem kilka razy głębiej i przetarłem dłońmi twarz, a następnie rozpiąłem kilka pierwszych guzików swojego stroju.
- Intensywnie... - powiedziałem, wiedząc, że mimo hałasu moja Vivi mnie usłyszy z tej odległości. - Mam wrażenie, że nigdy nie czułem więcej... Czuję ciebie i twoją magię w osobie, nasze uczucia, a teraz jeszcze wszystko czym obdarowują mnie władcy... Obezwładniające... - przyznałem.
Offline
Powoli upijalam niewielkie ilości alkoholu. Nadal był tak samo gorzkawy jak wcześniej, to oczywiste ale... Chyba mogłabym się przyzwyczaić do tego smaku. Patrzyłam na wszystko z ogromnym dystansem w porównaniu do niemal rozdyganego Isaaca. Pogładziłam go po ramieniu, przyglądając się jednak pozostałym wampirom... Nie dawałam mu tego co miał na parkiecie. Teraz było mi łatwiej zaobserwować co... O rany, co się działo. Czułam się onieśmielona patrząc jak wampirzyce obcują z wampirzycami, wampiry z wampirami, albo grupkami... Oh... Niesamowite. Byli jak jeden organizm, zgrani i połączeni,chodzili między sobą, wymieniali się pocałunkami z każdą istotą, na którą wpadli.
- Chcesz tego... Wszystkiego? - zapytałam, zerkając na Isaaca i ściskając jego dłoń. Wiedziałam że teraz powie mi prawdę, wyzna pragnienie, wyzna każde najmniejsze pragnienie. A przynajmniej tak mi sie wydawało.
Offline
Zacisnąłem palce na jej dłoni, była tak znajoma i dobra w dotyku, lubiłem ją dotykać, lubiłem dotykać całej mojej Vivi... Zacisnąłem kły, spoglądając w końcu na nią.
- Chcę ciebie, Vivi - odparłem bez namysłu. - Tylko z tobą chcę tańczyć, tylko z tobą chcę się bawić, ale... - zacisnąłem wargi, odwracając wzrok do czarodziejki, trochę wystraszony. - Nie boisz się? Nie brzydzę cię taki? Nabuzowany, pełen wszystkiego czym twoja rasa gardzi... Pożądliwy, głodny takiego dotyku... czy to w porządku? - zapytałem słabo.
Offline
Uśmiechnęłam się łagodnie, sięgając obiema dłońmi do jego twarzy i przyciągając ją do swojej. Traciłam jego nos swoim nosem. Isaac na kilka sekund wstrzymał oddech.
- Też cię pragnę - szepnęłam, a wtedy on poruszył się niespokojnie, otwoerajac szeroko oczy i patrząc głęboko w moje. Rozbudzilam go tym wyznaniem. Ale było ono w pełni prawdziwe. - Kocham w tobie wszystko, choć nie Wsyzstko rozumiem, ale to nic najdroższy - zapewniłam go, gładząc po policzku. - Jak miałabym się brzydzić czymś, co kocham? Kimś, kogo kocham - mruknęłam, uśmiechając się szeroko i pocałowałam go, pozwalając na pogłębienie tego pocałunku. Zrozumiałam jedną małą rzecz. Że tak naprawdę mieliśmy swoją intymną przestrzeń... Tak jakby ją mieliśmy. Bo wszyscy byli zajęci sobą, nikt nie miał czasu skupiać się na kimś innym.
Offline
Przyciągnąłem ją do siebie, otulając ramionami, ciało dotykało ciało, usta całowały usta. Wsunąłem dłonie w jej włosy, rozkoszowałem się tym, że są takie miękkie. Jej ciało było ciepłe, krew pulsowała w żyłach, serce waliło w jej piersi. Odetchnąłem głęboko w jej usta, znów to czując, narastające pragnienie i rozluźnienie. Zamruczałem przy pocałunku i popatrzyłem z wahaniem na moją czarodziejkę.
- Wrócimy jeszcze na moment do tańca? Tylko na moment... - poprosiłem słodkim głosem. - Potem się przejdziemy po korytarzach, może gdzieś schowamy, ale jeszcze jeden taniec... - zagryzłem wargi kłami wpatrując się wyczekująco w moją Vivi.
Offline
- W porządku, kochany, chodźmy tańczyć - przytaknęłam, uśmiechając się do niego.
Wzięłam głęboki oddech,upijając jeszcze jeden, tym razem duży łyk z kieliszka i odstawiając na bok. Znów nie dopilam, za to Isaac wypił kolejny. Hm, ciekawe jak wiele oni mogli wypić. Ja już czułam się dziwne, oczywiście miałam na myśli fizyczną stronę. Palce delikatnie mi dretwiały. Było to zabawne uczucie. Ale dzięki fascynacji wampirami, ich aurami... jakoś zachowywałam trzeźwość umysłu i skupienie...
Isaac radośnie pociągnął mnie w stronę parkietu i pozwolił, by tłum znów "wchłonął" nas do środka.
Offline
Bal trwał w najlepsze, wszyscy otoczyli parę królewską w jakimś szalonym wirze. Początkowo potrzebowałem złapać rytm z moją Vivi, ale niewiele czasu zajęło nam wejście we wnętrze tańczących, w tą spójną masę której byliśmy częścią. Jak ławice ptactwa, wszyscy jak jedna myśl, jak jeden organ, ruszaliśmy się tak jak mówili nam nasi władcy. Vivian chyba dobrze się w tym odnajdowała, nie tylko dlatego że dała mi prowadzić, ale i znalazła jakiś klucz naszych ruchów, jakiś swój sposób na ten szalony taniec. Ale szalony czy nie... Tęskniłem za tym. Za pragnieniem. A teraz gdy trzymałem Vivi w ramionach i wiedziałem, że też mnie pragnie, że też czuje się dobrze, że jest... jest szczęśliwa, że czuje to...! Mogłem się rozluźnić przesuwać dłońmi po całym jej ciele, całować po twarzy, szyi i ramionach...
W pewnym momencie atmosfera bardzo zgęstniała. Nie mogłem dojrzeć co się dzieje w oku tego cyklonu namiętności, ale moi władcy właśnie dochodzili na granice rozkoszy, cała sala to czuła, wszyscy byliśmy tak z sobą związani. Jednak kiedy osiągnęli pewien poziom... Pewien poziom rozkoszy i spełnienia... Jęknąłem w usta Vivian, czując to całym sobą.
- Chodźmy... - szepnąłem w jej usta. - Chcę być z tobą sam na sam... - dodałem ciszej, nadal prosto w jej usta.
Offline
- Ale gdzie chcesz iść, czy nam w ogóle wolno wychodzić z sali...? - zaczęłam pytać,ale Isaac chyba nie umiał się wsłuchać porządnie w moje słowa. Odsunął się ode mnie i rozejrzał, a następnie znów wziął mnie w ramiona i zaśmiał się przy tym, niosąc mnie zapewne do wyjścia. - Najdroższy, ale czy na pewno nam wolno... - mruknęłam, obejmując jego szyję jednym ramieniem. Drugą ręką gladzilam go po policzku, odgarnialam włosy z czoła, choć już mu tak nie wpadały do oczu, po tym, jak mu je w końcu równo przycięłam.
Offline