Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Do zobaczenia, Amalia - przytaknąłem i prędkim, dziarskim krokiem ruszyłem do swojego pokoju, by przebrać się pośpiesznie w strój do ćwiczeń na zewnątrz, czyli tak by nie zmarznąć, a jednocześnie by nie dostać ostrej informacji, że porządnemu żołnierzowi chłód niestraszny. Całe szczęście serce rozgrzewała mi myśl o mojej niesamowitej Amalii, moim nowym odkryciu emocjonalnym - mojej nowej miłości, niezwykle pięknej i potężnej.
Po treningu, gdy odmaszerowaliśmy do naszych pokoi, a gwardziści którzy mieli za zadanie wartować przy najważniejszych pomieszczeniach udali się już na miejsca, ja przebrałem się w świeże ubranie i popędziłem ile sił w zmęczonych nogach pod gabinet mojej Amalii. Gdy usłyszałem "zapraszam", wsunąłem się ostrożnie do środka, zamykając drzwi zaraz za sobą. Z westchnieniem usiadłem na kanapie przy drzwiach, co Ama skomentowała cichym śmiechem. Właśnie kończyła układać dokumentacje w odpowiednie miejsca w szufladach biurka.
- Gdyby nie myśl o tobie, pewnie bym skonał - przyznałem szczerze. - Naprawdę, umierałbym właśnie w pokoju i narzekał współlokatorowi na nasze nędzne życie.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Zmarszczyłam mocno brwi, trochę zaniepokojona jego słowami. Z jednej strony wiedziałam że to żart, ale z drugiej byłam świadoma też tego, że za żartami w dużej mierze kryło się sporo prawdy. Zamknęłam szufladę i ruszyłam zgrabnym krokiem do Raya.
- Twoje życie wcale jest takie nędzne. Trochę się nabiegaliście. Przyznam szczerze, że wyjrzałam kilka razy przez okno i ciągle trzymaliście tępo- mruknęłam, przysiadając obok niego na kanapie. Uśmiechnęłam się.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
- Zgoda, trochę przesadzam, moje życie jest w sumie całkiem przyjemne, biorąc pod uwagę, że mieszkam w pałacu, robię to co kocham no i często mijam się z kobietą, która niemal natychmiast wzbudza we mnie radość i spokój - uśmiechnąłem się czule. - Tak, sporo biegaliśmy. Na szczęście dowódca zrezygnował z dzisiejszej musztry, ale jutro już nas to nie ominie - przyznałem, kiwając głową z namysłem. Potem spojrzałem czule na Ame i odwróciłem się w jej stronę.
- A ty? Jesteś na dobrej drodze w doprowadzeniu do porządku wszystkich papierów?
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Taak, .ona praca teraz to tylko formalności. - Wzruszyłam ramionami. - Mówiłam ci już, że pewnie przez najbliższy tydzień będę spokojna. Odsypiam sobie ostatnie tygodnie, oddycham spokojnie i mało biegam. - Zaśmiałam się. - Bo ja też dużo biegam! Gdybyś sprobował przebiec tyle co ja na dziesiecio centymetrowych szpilkach, to pewnie też byś miał dość wszystkiego - stwierdziłam ze śmiechem, pochylając się w jego stronę.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Objąłem Ame ramieniem, samemu też się przysuwając do kobiety.
- Właśnie, miałem ci powiedzieć pewną moją obserwację już z balu - przypomniałem sobie, spoglądając na kobietę. - Dlaczego? Dlaczego tak kaleczysz swoje stópki, tymi szczudłami, to dla mnie niewyobrażalne, że tak można - przyznałem szczerze przerażony, zaraz jednak uśmiechając się rozbawiony. - Nie neguję cię, skąd, wiesz, że podziwiam cię w każdym calu, jednakże, te buty sprawiają, że odruchowo się o ciebie martwię - wyznałem.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Parsknelam śmiechem, nie biorąc jego słów na poważnie m zerknelam na swoje stopy, na których miałam teraz nieco niższe obcasy, choć nadal daleko im było do plaskich. Jednak Ray się nie śmiał więc spojrzałam na niego pytająco, po czym westchnęłam.
- Pytasz poważnie? - upewniłam się, kręcąc głową. - No wiesz... Mój wzrost nie zadziwia, a ja chcę wszystko widzieć. Szpilki mi to ułatwiają. Przywykłam do nich... Poza tym! Prezentuje się w tedy o niebo lepiej, niż gdybym założyła niewielki obcas lub coś na płaskiej podeszwie - zaznaczyłam stanowczo.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
- Jeszcze tego nie doświadczyłem, jednak mam hipotezę, że zawsze prezentujesz się olśniewająco. Niezależnie czy masz obcas, czy nie masz butów w ogóle. Ubrania też się to tyczy - dodałem mrugając zawadiacko i zaraz śmiejąc się cicho. - No dobrze, ale skoro przywykłaś już do noszenia obcasów, to nie muszę się obawiać aż tak - pokiwałem spokojnie głową. - Poza tym, generuje to zawsze scenariusz, gdy pod koniec jakiejś zabawy tudzież imprezy, zabieram cie do pokoju w ramionach, by twoje biedne stopy odpoczęły - dodałem, zadowolony ze swojej wyobraźni.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Pokiwałam potakujaco głową.
- To brzmi jak plan - zapewnilam rozbawiona. - Czyżbyś przejął moja zabawę "najgorszy scenariusz" i wymyślał do niego dodatkowo dobre zakończenie? - zapytałam ze śmiechem, sięgając dłonią do jego twarzy, nie mogłam się już powstrzymać. Miałam ochotę znów poczuć smak jego ust na wargach.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
- No widzisz, możesz wymyślać najgorsze scenariusze, a ja mogę do nich dorabiać happy endy - zachichotałem, wtulając twarz w jej dłoń. - Taki już jestem, prywatnie bardzo wesoły człowiek, optymista, wielbiciel każdego twojego oddechu Amalio - dodałem, kończąc ją bardziej uśmiechniętym głosem. - Szczególnie tych głębokich - przyznałem już bardziej zmysłowo, gdy przyciągnąłem kobietę jeszcze bliżej siebie i trzymając jedną rękę na jej talii, trąciłem nos swoim nosem, a wargę swoimi wargami, rozciągającymi się w uśmiechu.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Możesz pisać nawet najbardziej cukrowe zakończenia, ale ja i tak zostanę przy moich czarnych scenariuszach - stwierdziłam szeptem, przybliżając się jeszcze bardzi, a tym samym kompletnie niwelując dzieląca nas odległość. Przylgnelam swoimi wargami do jego wargi, a następnie zaczęłam całować, zadowolona z tego, że mężczyzna odwzajemnia leniwe ale głębokie pocałunki. Jak można się zakochać tak szybko? To w ogóle możliwe...? Miałam wrażenie że znały się już od lat, a nie od kilku dni...
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Trzymanie w ramionach takiego skarbu jak Amalia, było bardzo przyjemne, szczególnie, gdy taki skarb, obdarzał cię taką ilością miłości jak własnie ona w tej chwili... Oddawałem pocałunki z radością, podtrzymując ich siłę, głębię... miłość.
- Myśl, że czekają mnie takie ciepłe pocałunki rozgrzewała mnie na treningu - przyznałem z chichotem, ciesząc się z jej bliskości, z tego, że mogę wpleść palce w jej cudowne włosy z uśmiechem. - To takie zabawne... Bal był ledwie ponad tydzień temu, a czuję... że minęły już nam wspólne lata - przyznałem rozbawiony.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Ja mam dokładnie tak samo - odparłam, na chwilę przerywając pocałunki, tylko po to by znów móc wpatrywać się w jego oczy. - Jakbyś był w moim życiu czymś stałym i oczywistym - dodałam z powagą w głosie. Musnelam palcami jego szczękę. - Odkad tylko spojrzałam ci głębiej w oczy, po prostu poczułam między nami taką więź, jaką tworzą ze sobą ludzie przez lata... Tak przynajmniej mi się wydaje. A nam to się udało w kilka sekund...
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
- Jesteśmy dla siebie stworzeni - zaśmiałem się szczerze, a potem jednak spojrzałem na nią poważniej, jednocześnie nadal z uśmiechem. - Poza tym... To zauroczenie. Silne zauroczenie. Może minąć po kilku tygodniach - przyznałem, nadal głaszcząc jej policzek. - Jednak mam silne przeczucie, że nie wyzbędziemy się już tej bliskości, a zauroczenie ustąpi miejsca znacznie silniejszemu uczuciu... - uśmiechnąłem się szczerze, jakbym już nie mógł się doczekać tego momentu, kiedy będę mógł z pełnym przekonaniem powiedzieć Amie, że ją kocham.
- A póki co... Czemu mielibyśmy się nie cieszyć sobą? Naszym zauroczeniem, tym uczuciem... - uśmiechnąłem się, sadzając sobie Amalię na kolanach, co sprawiło, że kobieta była teraz odrobinę wyżej ode mnie.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Zaśmiałam się, pozwalając Raymondowi zmienić moje miejsce. Zarzucilam mu ramiona na szyję, wsuwając palce jednej dłoni w jego przystrzyżone włosy.
- Nie można marnować takich emocji, trzeba koniecznie wykorzystać je na sto procent - powedziałam nie tracąc swojej fascynacji czy podekscytowania. - Czegoś takiego nie czuje się co chwila... To raczej wyjątkowe... - mruknęłam, przymykając powieki i znów napierając ustami na jego wargi.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Pocałunki były przyjemne cieszyłem się w dodatku z tego, że nie mam już munduru, bo dzięki swobodnemu ubraniu czułem się lekko, a trzymając w ramionach Amalię.
Zamruczałem kiedy głębokie pocałunki stały się naprawdę głęboki i namiętne, dociskając Ame do swojej piersi, nie mogąc nacieszyć się tymi głębokimi całusami, aż w końcu z uśmiechem się szeroko, zagryzając leciutko wargę Amalii i pozwalając sobie na zsuńcie się z jej ust, które były już wyraźnie czerwone od pocałunków, więc przeszedłem na jej brodę, szczękę, szyję... Aż wtuliłem się z przyjemnością w kobietę.
- Ah zakochanie... - westchnałem. - Cóż za piękne uczucie, które nas łączy... Nie jesteś zmęczona po pracy, moja droga?
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Rzadko czuję się zmęczona po tak leniwym dniu. Kiedy mamy taki mały "przestój" pomiędzy jakimiś spotkaniami... To zawsze czuję się taka bezużyteczna, jakbym dostawała pieniądze za to że nic nie robię - wyjaśniłam szeptem, wodząc palcami po linki jego szczęki, bo jego wargach, brodzi, policzku... - Jestem całkiem wypoczęta - podsumowałam z uśmiechem i musnęłam wargami jego nos. - Czuję się z 10 lat młodsza przez to uczucie, bez ten natłok uczuć - powedziałam rozbawiona. - Nigdy się tak nie czułam... - przyznałam, pocierając kącik jego ust kciukiem.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
- Oj Amalia, lepiej pozostań w takim wieku jakim jesteś, bo gdybyś była o dziesięć lat młodsza, szalone fantazje w mojej głowie z twoją osobą byłby karalne - zachichotałem, całując jej palec z uśmiechem. Jednak musiałem przyznać, że rozumiem o czym mówi. Też czułem się spokojniejszy, lżejszy i niemalże młodszy, niezwyciężony.
- Choć przyglądałem ci się od dłuższego czasu i zastanawiałem się jaką cudowną kobietą jesteś, to teraz im więcej z tobą czasu spędzam, tym jaśniej dochodzę do wniosku, że... jesteś naprawdę świetną osobą, kompanem, koleżanką, przyjaciółką... - uśmiechnąłem się ciepło, wypowiadając swoje rozmyślania na głos.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Mogę być nie tylko przyjaciółką - stwierdziłam z lekkim uśmiechem, gdy Ray przestał wymieniać. Musnelam jego wargi swoimi, nie mogłam się nacieszyć bliskością i błogim uczuciem bezpieczeństwa. Mogłabym ciągle to czuć. To nie do końca były miękkie kolana i motyle w brzuchu, choć nie zaprzeczam, że momentami to czułam. Ale jednak... To były przede wszystkim takie miłe myśli, wspomnienie ciepła jego ciała, to jak mnie rozgrzewał...
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze, podśmiewając pod nosem.
- Oczywiście, że nie tylko przyjaciółką - przytaknąłem z uśmiechem. - Moją partnerką, kochanką... Wiele tytułów cię czeka Amalio, coś tak czuję - uznałem, całując ją lekko w usta. - I mam nadzieję, że każdy przyjmiesz z radością, a ja będę zawsze twoim żołnierzem - dodałem z szerokim uśmiechem. - Muszę przyznać, że zauroczyłaś mnie tym określeniem...
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Myślałam, że zauroczylam cię dużo wcześniej, niż cię tak nazwałam - wypomniałam mu rozbawiona. Wzięłam głęboki oddech, wpatrzona w niego. - Jesteś żołnierzem. W dodatku żołnierzem wykonującym dużo dobrej roboty. Także moje "dobra robota żołnierzu" było jak najbardziej trafną pochwałą. - Uśmiechnęłam się ciepło, zaraz jednak marszcząc lekko brwi w zastanowieniu. - Kochanka i powierniczka dobrego żołnierza. To całkiem dobry tytuł, trochę dłuższy niż twój... - zauważyłam i roześmiałam się.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline