Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wiem - wyszeptałam, wbijając wzrok w swój talerz. - Wiem to, Zaff. Ja... - Wzięłam głęboki oddech. - Miałam wrażenie, że czułam nie tylko swój ból ale i czułam też twój - wymamrotałam. Potem jednak uśmiechnęłam się zmieszana i zawstydzona własnymi słowami. - Um, wybacz. Plete bzdury. Po prostu wiem, że się wycierpiałeś przeze mnie bardzo, bardzo, bardzo dużo. - Sięgnęłam do jego nadgarstka i zacisnęłam na nim palce.
Offline
Pokiwałem głową z żalem.
- Było ciężko - zgodziłem się. - Bywałem... Nerwowy. Zły. Wściekły czasem. Siłownia bardzo pomaga - wyznałem spokojnie. - Ale teraz jest naprawdę dobrze - dodałem szczerze, powoli jedząc.
Offline
Wzięłam głęboki oddech, kiwając jednocześnie głową. Szczerze powiedziawszy ostatnio znów słabo było u mnie z apetytem przez natłok pracy, stresu i nieprzyjemnych myśli. Ale powoli zaczęłam jeść. Teraz mogłam się rozluźnić, więc starałam się to w pełni zrobić. Przy Zaffie nic mi nie groziło. Ja to wiedziałam, szkoda że większość czarodziei nie wierzyła w to ani trochę.
- Dobrze, że sport pozwalał ci się wyrwać ze złych myśli i z zadręczania się - szepnęłam. Zjadłam jeszcze jeden mały kęs. - Pewnie miałeś tam też z kim pogadać. Nie byłeś ciągle sam, prawda? - upewniałam się. - Powiedz mi szczerze - poprosiłam. Chciałam wiedzieć, na jak wielką samotność skazałam go przez ostatnie tygodnie.
Offline
- Było dobrze... - uśmiechnąłem się czule. - Oczywiście, ciężko, ale nie byłem sam. Miałem wsparcie. Miałem też kilka sukcesów... Udało mi się kolejny raz napisać do gazety, moje felietony się spodobały - powiedziałem czule, dumny sam z siebie. - To wiele dla mnie znaczy, dostałem nieco wsparcia w pracy, na siłowni... Może dzięki gazecie będą na mnie patrzeć milej...
Offline
- Wiem, że odniosłeś sukces! - odparłam. - Właśnie, głupia ja, miałam ci pogratulować tego. Ale oczywiście wyleciało mi z głowy... - mruknęłam i wytarłam dłonie i usta w serwetkę, podnosząc się z miejsca. - Kupowałam wszystkie gazety po kolei i ciągle sprawdzałam twoją rubryczkę. Sama wysłałam trochę maili do redakcji z pochlebstwami - przyznałam się. - Bo zasługiwałeś na to. To pewne.
Wyciągnęłam ze swojej torby gruby zeszyt A4 z ręcznie zdobioną okładką. Lśnił delikatnie od dekoracyjnego czaru, który na niego rzuciłam i wróciłam do stołu, siadając na krześle i podając zeszyt wampirowi z szerokim uśmiechem.
- Robiłam to jeszcze zanim się rozstaliśmy... Uznałam że... To będzie dobry prezent na kiedyś. I chyba nadeszło już to kiedyś. Jeszcze nie jest dokończony, ale mogę ci pomagać z nim na bieżąco, kochanie - zapewniłam go radośnie. - W środku są wszystkie twoje felietony, wycięte i wklejone. Widać jak szybko się rozwijałeś. Jeden lepszy od drugiego. Jesteś niesamowity, Zaff.
Offline
Spojrzałem zauroczony prezentem i bardzo delikatnie zacząłem kartkować zeszyt.
- To... Doprawdy słodkie i naprawdę... Oh Ella, aż nie wiem co powiedzieć - szepnąłem, znów pewnie mówiąc te słowa i prawdopodobnie uprzedzając jeszcze wiele podobnych zdań zachwytu. - Dziękuję Ci... Jestem naprawdę zachwycony - uśmiechnąłem się szczerze i pocałowałem ją czule w skroń. - Nawet oznacyłaś ulubione fragmenty... Oj kochana. Podobał Ci sie ten ostatni, ten o mojej miłości do czarodziejki...? - zapytałem z lekkim wzruszeniem.
Offline
- Oczywiście że tak. Gdy piszesz, to tak jakbyś czarował słowa - mruknęłam. - W tej magii jesteś naprawdę dobry, nigdy ci nie dorównam - szepnęłam uśmiechnięta. - Choć czytanie to nie to samo, co mówienie. Gdy opowiadasz mi o tej cudownej miłości do czarodziejko, wtedy dopiero mam dreszcze na całym ciele - przyznałam ziem - Zaczynając robić ten zeszyt miałam na myśli to że... Osiągnąłeś już tyle. A z upływem czasu będzie tego więcej i więcej. Nie chcę żebyś kiedykolwiek zwątpił w swoje możliwości. Nawet jeśli znajdujesz się w samym środku miasta czarodziejów.
Offline
Popatrzyłem na nią miękko, z wdzięcznością tak wielką, ze nie dałoby się jej opisać słowami.
- Nigdy nie zwątpie w sobie w mieście czarodziei, póki jesteś u mojego boku - zapewniłem ją miękko, przerwacając dalej kartki. - Potem... Może chcesz bym ci poczytać na głos te felietony? To na pewno będzie odrobinę bardziej magiczne...
Offline
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Może potem - przytaknęłam. - Ale je już czytałam, a ciebie nie słyszałam od tak dawna. Kilka dni wydawały mi się latami, a tygodnie zmieniły się w wieczność - bąknęłam, lekko się krzywiąc. - Myślałam że takie słowa są tylko poetycką przenośnia ale to żadna przenośnia. Czas ciągnie się okrutnie, gdy nie mogę cię widzieć czy zobaczyć. Ciągle znikam, nie ma mnie w pobliżu. Powinnam podjąć jednoznaczną decyzje ale wciąż się waham, nie chcąc nikogo ranić, a przez to danie wszytskim. - Wzięłam głęboki oddech. - Zaliczyłam semestr na celujące. Nie wiem jakim cudem. - Zaśmiałam się. - Ale się udało. I jestem tu z tobą, a rodzice na to przystają. Siostra pomogła mi się wyszukiwać. Nawet nie wiedziałam, że Greta ma taki wyszukany gust. Ciągle chodzi ubrana w proste ubrania, tu się okazuje że ma oko to wielu wyjątkowych rzeczy. Między innymi twój garnitur- wyjaśniłam. - I zostanę uciebie na kilka dni. I tak mam wolne, bo większość będzie jeszcze zaliczać i użyć się do egzaminów. Ale ja już nie. Więc wyjedziemy. - Zmarszczyłam brwi. - Wybacz, ale tyle dobrych rzeczy do powiedzenia... - Zaśmiałam się. - Nie mogę się już powstrzymywać.
Offline
Oczy rosły mi z każdym jej słowem, podobnie jak serce, a gdy tylko skończyła, uśmiechnąłem się tak szeroko, że aż mnie policzki zabolały.
- Zostaniesz ze mną na dłużej? I... I możemy wyjechać? - szepnąłem zachwycony. - To naprawdę cudownie Ella! - ucieszyłem się szczerze, niemal dygocząc z podekscytowania. - Tak długo cię nie miałem, a teraz będę miał na tak długo... Oh i wyjedziemy na nasze wakacje, do mieszanego miasteczka? - uśmiechnąłem się oczarowany niesamowitą wizją, a mianowicie życia u boku Elli bez ograniczeń czasu.
Offline
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dokładnie tak. Na nasze małe wakacje. Powedziałam rodzicom, że nie mają co liczyć na idealną córkę, jeśli się nie zgodzą. Nie będę idealna bez ciebie. Mogę być idealną dla ciebie - szepnęłam miękko. - I oto jestem - podsumowałam rozbawiona.
Offline
- Ty zawsze jesteś idealna, Ella - westchnąłem, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. - Będzie cudownie, obiecuję, Wyjedziemy tak szybko jak dam radę wszystko zorganizować... - musiałem przyznać, że z emocji straciłem zupełnie apetyt, od tych wieści, zdawało mi się, że same te informacje mnie nakarmiły po brzegi.
- Cieszę się też, że zrobiłaś to w zgodzie z rodziną... I naprawdę... Oh, nie wiem aż co powiedzieć, dziś obdarowałaś mnie tyloma prezentami, kolejny lepszy od poprzedniego...
Offline
- Cierpisz przeze mnie... Chciałabym... Chciałabym ci to wszystko jakoś wynagrodzić. Choć wiem że to wszystko nie wymiarze bólu, jednak wiem, że te rzeczy sprawia, że tego bólu więcej nie będzie. To też dobrze, to nawet bardzo dobrze! - powedziałam uśmiechnięta. - Zaplanujemy to razem. Jutro, na spokojnie pogadamy o szczegółach wyjazdu. - Pokiwałam spokojnie głową. - A teraz... Może masz ochotę jeszcze potańczyć chwilę? Chyba oboje nie mamy ochoty póki co jeść. Choć jest naprawdę smaczne - zapewnilam, sięgając po jego dłoń.
Offline
Pokiwałem głową z uśmiechem, zaciskając palce na jej dłoni.
- Żołądek mi się ścisnął z emocji - przyznałem lekko rozbawiony, obserwując moją ukochaną w przepięknej sukni, w przepięknym uśmiechu, w moich ramionach gdy tylko wstaliśmy od stołu. - Samych dobrych emocji - uspokoiłem za wczasu Elle. - Nie mogę jeść, nie mogę myśleć ani mówić z sensem, kiedy te wszystkie piękne sny się spełniają...
Offline
Zaśmiałam się cicho.
- Skarbie, ale niech to nie trwa zbyt długo. - Pogładziłam go po twarzy, pocierając kciukiem drugiej dłoni po jego ramieniu. - Te niejedzenie i problem z myśleniem. Bo twoje szczęście niech trwa wiecznie - poprawiłam się, aby nie być źle przez niego zrozumiana. Kły wciąż miał wysunięte i chyba sam o nich zapomniał, ale nie miałam zamiaru go upominać, no mi to w zupełności nie przeszkadzało. To był mój Zaff, w całości i kompletny. Taniec, wampirza natura... Garnitur, ja. Cieszyłam się razem z nim z tych rzeczy choć na mnie nie miały takiego mocnego wpływu. Ale skoro jemu zależało, to mi tez.
Offline
Znów tańczyliśmy naprawdę długo, rozmawiając ile cudownych rzeczy możemy razem zrobić będąc na wakacjach, że będziemy mogli przejść przez miasto bez dziwnych spojrzeń, że spędzimy cały dzień w parku, zrobimy ciasto, napije się z niej krwi, a nikt nie powie nam ze tak nie można...
- Będzie cudownie - odetchnąłem, gdy zmęczeni tańcem usiedliśmy w końcu na kanapie. - Tak cudownie jak tylko zdołasz sobie wyobrazić...
Offline
- Wiem. Nie pozwolisz mi na nudę, czuję to - stwierdziłam rozbawiona, opierając głowę na jego ramieniu. Wzięłam głęboki oddech, nie mogłam się pozbyć uśmiechu z ust, a już mnie policzki zaczynały od tego boleć. Ale naprawdę nie mogłam. Gdy tylko trochę schodził mi z twarzy Zaff znów zrobił coś albo powedział, co sprawiło że ponownie uśmiechałam się szeroko. - Pojedziemy do tego miasteczka nas oceanem? Fortis? - upewniłam się.
Offline
Spojrzałem na moją czarodziejkę i obróciłem się do niej z uśmiechem, tak że nasze twarze były naprzeciw, blisko siebie.
- Tak, dokładnie tam. Moja znajoma z pracy, Kirke, mówiła że jest tam naprawdę ładnie. I bardzo toletancyjnie - uśmiechnąłem się ciepło. - To będzie długa podróż pociągiem, ale potem zabiorę cię na spacer wzdłuż klifów, nad oceanem... Byłaś kiedyś nad oceanem? - zapytałem dość cicho, choć nie było potrzeby mówić głośniej.
Offline
Nie tracąc kontaktu wzrokowego delikatnie Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, nigdy nie byłam nad oceanem. Tym bardziej nigdy nie widziałem klifów nad wodą - odparłam, przechylając delikatnie głowę w bok i zerkając na jego usta ale jeszcze nie sięgając ponie moimi ustami. - Na pewno jest tam pięknie - szeptalam dalej. - Na Atlantis jest wiele niesamowitych miejsc, więc gdzieś na pewno jest miejsce, które jest nasze.
Offline
- Tak... Nasze... Gdzieś napewno jest. Gdy będziemy razem napewno szybko je znajdziemy - przytaknąłem, starając się chłonąć tą chwilę każdym swoim lekko zamglonym zmysłem. - Też nigdy nie byłem na klifach... To musi być niesamowity widok. Ocean u stóp, wiatr we włosach... Las, w Fortis jest całkiem spory las... Tęsknię za lasem, wiesz? I świerzym powietrzem, nie ma takego w mieście... - przyznałem.
Offline