Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałam głową powoli, obserwując dokładnie każdy skrawek jego twarzy.
- Nie, ja też nie chce próbować twojej lampki wina. Wystarczy mi posmak z twoich ust - zapewnilam go rozbawiona, trącając jego nos swoim nosem. - Mhmm... Czasem wystarczy ci kilka kropel krwi, prawda...? - szepnęłam, gładząc go po twarzy obiema dłońmi. -
Offline
- Dla smaku, wzmocnienia... W dawnym życiu popijałem sobie nawet zwykłą zwierzęcą krew - przyznałem. - Teraz trochę trudniej mi ją załatwić, czarodzieje między innymi ty, są wegetarianami, więc sklepy mięsne nie są tak często spotykane - zauważyłem. - Ale twoja krew przed kilkoma dniami dała mi wystarczająco dużo energii... Starczy mi na długo - uspokoiłem ją z zadowoleniem. Jednak jej spojrzenie mówiło, że myśli nad czymś głęboko, na co zmarszczyłem brwi. Co tworzyło ci się w głowie, kochanie?
Offline
Przygryzam wargę. Zaff zaczął mi się baczniej przygladac a ja się trochę zestresowałam bo jeszcze sama nie byłam do końca pewna co chce powiedzieć, zaproponować. Wzięłam głęboki oddech.
- Zawsze mogłabym ci parę kropel krwi oddać. Już bez gryzienia - wyszeptałam, spuszczając wzrok, bo nie miałam pewności co do swojej propozycji.
Offline
Skrzywiłem się nieco i pokręciłem głową, nie przerywając jednak czułego głaskania jej po twarzy.
- Jesteś skarbem, ale nie mogę przyjąć takiej propozycji - oświadczyłem. - Wiesz, dla ciebie byłby to ból, brak mojego jadu, brak wgryzienia się... nie mogę się na to zgodzić - powiedziałem spokojnie. - Dziękuję, ale wystarczy że czasem wypije twoją krew, to mnie uszczęśliwia wystarczająco - powiedziałem miękko. - Chodź, usiądziemy na materacu - dodałem wstając i ruszając w stronę swojego łóżka.
Offline
Przelknelam gule w gardle i grzecznie pokiwałam głową. Pod ioslam się z krzesła i powolnym krokiem poszłam razem z Zaffem na materac, który póki co imitował łóżko. Nie był niewygodny, jednak ani trochę nie przypominał łóżek w rezydencji jego starego domu.
Nie chciałam się kłócić z Zaffem, jednak czułam że naciągała prawdę... Dlaczego miałoby mnie to boleć? Nie... Zaff znów chciał mnie ochronić przed osłabieniem, samemu sobie odmawiając mojej krwi, która w gruncie rzeczy była mu potrzebna. Może nie tyle co moja, ale krew czarodzieja na pewno mu się zawsze przyda. A kto inny jak nie ja, miał mu ją dać? Uh.
Popatrzylam łagodnie na wampira. Teraz nie było czasu na pytania i spory o krew.
Offline
Położyłem się na łóżku, a gdy Ella także się położyła obok, wtulilem się w jej ramię.
- Znam tą minę - oświadczyłem. - Nie zaręczaj się proszę. Widziałaś przecież, jestem w pełni sił, a gdy będę potrzebować znów twojej krwi to ci powiem - zapewniłem ją czule. - Zaufaj mi, czuję się doskonale - westchnąłem, odsuwając się kawałek by popatrzeć na Elle dokładniej.
Offline
Otworzyłam szeroko oczy i wpatrywałam się tak w Zaffa przez dłuższą chwilę. Oczywiście on wytrzymał moje spojrzenie,zawsze je wytrzymywał, nie to co ja jego. Ja się zaczynałam stresować w niektórych sytuacjach. Zaff był z innego świata, śmiałego, trochę prostrzego niż mój. Tutaj, w mieście czarodziejow długo rozwijały się jakiekolwiek relacje damsko-meskich. Koleżanki na studiach, spoglądały na mnie z nutą zazdrości, gdy od czasu do czasu widywały mnie wpadającą w objęcia jakiemuś mężczyźnie. Hah...
- Nie zadręczam się - zapewnilam go i przymknęła oczy. - Kocham cię bardzo mocno... - szepnęłam.
Offline
Uśmiechnąłem się czule na to wyznanie, bo szczerze mówiąc bardzo lubiłem gdy tak mówiła. Mogła wyznawać mi miłość w nieskończoność, a ja i tak bym się nigdy nie znudził.
- Też cię kocham, bardzo mocno - zapewniłem czarodziejkę, zakładając jej kosmyk włosów za ucho, czujnym spojrzeniem obserwując jej delikatne rysy.
Offline
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, rozluźniając się pod wpływem ciepła własnych ciał oraz delikatnego dotyku, aż w końcu chyba zasnęłam. Nie wiedziałam czy Zaff też. Jeśli już zasnął, to pewnie nie od razu. Dobrze było zasnąć w jego ramionach, czułam się taka bezpieczna, w końcu pełna. Niczego mi już nie brakowało...
Gdy się ocknęłam, byłam trochę otumaniona, zaspana... Powitała mnie od razu twarz Zaffa. Rozluźniona i pełna spokoju.
- Mój kochany... - szepnęłam, pociągając dłonią po jego policzku. Następnie znów beztrosko wtuliłam się w niego.
Offline
- ... Ella? - szepnąłem, lekko zaspany, ale w zbyt lekkim śnie by nie wyczuć jej ruchu. - Nie śpisz? - zapytałem, uchylając tylko jedno oko. - Zostaniesz ze mną przez resztę nocy? - zdziwiłem się, jednocześnie mówiąc to ze szczerą nadzieją. Tęskniłem za biciem jej serca u mojego boku, tęskniłem za jej zapachem, oraz za tym jak się we mnie wtulała... gdyby tak została, byłoby tak cudownie...
Offline
- Tak skarbie - szepnęłam miękko, uśmiechając się. - Zostanę z tobą całą noc - zapewnilam z uśmiechem, wiedząc jak dobra jest to wiadomość. - Nigdzie się stąd nie ruszam, śpij - poprosiłam.
Przymknelam znów swoje powieki, choć sama niezbyt mogłam spać. Trochę stresowałam się kłamstwem, ziemi któremu mogłam być razem z Zaffem. Mimo wszystko byłam tu przez kłamstwo i nie było mi z tym najlepiej.
Offline
- Dziękuję... Tak bardzo dziękuję - uśmiechnąłem się szczerze, wtulając się też we włosy Elli i zamykając oczy już na dobre. - Brakowało mi ciebie nocami, tak jak dniami i w każdej innej sekundzie... cieszę się niezwykle, że dziś zostajesz - przyznałem szczerze, bo gdy byłem senny byłem najbardziej szczery. Rozluźniony, spokojny, choć nadal czuwałem, to czuwanie było zupełnie inne gdy wiedziałem, że nikt nie wpadnie z krzykiem szukając Elli. Byłem... szczęśliwy.
Offline
Serce zabiło mi szybciej z radości, gdy usłyszałam jego ton głosu oraz same słowa... Cieszył się, tak bardzo się cieszył. Nie powinnam się usprawiedliwiać... Nie powinnam sobie tłumaczyć kłamstwa ale... Ale to było dobre! Skoro mogłam tak uszczęśliwić kogoś, kogo naprawdę kocham... Nie mogło by. To złe, nie mogło!
- Ja też się cieszę Zaff. Bardzo się cieszę... - szepnęłam spokojnie. - Już cśśsś... Śpij spokojnie kochany... - poprosiłam ponownie.
Offline
Nie zamierzałem długo czekać ze spełnieniem jej prośby i choć spanie nocą zawsze było dla mnie kłopotliwe, tak dziś, gdy Ella była u mojego boku nic już nie wydawało się trudne. Jak silna była moja miłość do niej? Czy dałoby się ją zmierzyć, zbadać? A może była liczbą nieodgadnioną? Na zawsze w tajemnicy?
Nie znalazłem odpowiedzi nim moje powieki nie podrażniło słońce, wpadające przez niedosunięte rolety. Obróciłem się, mocniej zaciskając oczy, by jeszcze chwilę trwać w tym błogim cieple i słodkim zapachu, który unosił się w całym pokoju.
Offline
- Już rano...? - szepnęłam, przebudzając się. Poczułam na powiekach migające jasne plamki i zacisnęłam je mocniej. - Ou, światło - stwierdziłam otwierając nagle oczy i zerkając na okno. Roleta była niedosunieta. - Oh, zasłonie ją - oznajmiłam, zrywaajc się wręcz z łóżka by to zrobić.
Offline
- Spokojnie kochanie... - zamruczałem lekko unosząc się na rękach i patrząc jak czarodziejka pośpiesznie zasłania rolety. Uśmiechnąłem się czule kiedy mogłem już na spokojnie spojrzeć na moją ukochaną bez przymykania oczu. - Wszystko jest w porządku, nie musiałaś się tak zrywać...
Offline
- Poranne jest najmniej przyjemne - szepnęłam, równie pospiesznie wracając do łóżka, do Zaffa. - Nie chce aby cię szczypała oczy. Mnie oczy bolą rano - wymamrotałam, znów wtulając się w mojego wampira z błogim uśmiechem. - To nic, już śpię dalej kochanie... - zapewnilam go.
To naprawdę nie był dla mnie problem. W jego ramionach mogłam znów zasnąć momentalnie. Ale w sumie nie chciałam zasypiać, bo spiąć traciłam poczucie czasu, a teraz byłam w pełni świadoma upływających sekund i czułam się nieco lepiej z myślą, że wykorzystuje je nieco lepiej niż na sam sen.
- Dobrze spałeś...? - zapytałam miękkim głosem, muskając wargami jego szyję.
Offline
- Z tobą, bardzo dobrze - zamruczałem zadowolony z jej pocałunków porannych, lepszych niż cokolwiek innego co mi znane. - Nie wiem jak ja mogłem spać bez ciebie przez te miesiące - szepnałem cicho.
Offline
- A ja bez ciebie - szepnęłam, przyciskając wargi do jego skóry. Przymknelam powieki i westchnęłam cichutko. - Nie wiem jak... Ale jakoś się udało. I j-jeszcze... Kochanie? Jeszcze chwilę my... No wiesz, będzie y musieli wytrzymać - mruknęłam niepewnie, bojąc się,że te słowa zabrzmią zbyt ostro, za bardzo raniaco. I tak pomimo mojego tonu, brzmiały koszmarnie, raniąc wszttsko na co tylko się natknęły: nadzieję, poczucie bezpieczeństwa i stabilności, radość, spokoj...
Osobno każde z nas miało sporo. Zaff był prawdziwym wampirem, pełnym klasy, dumy i ten magii, tej swojej własnej - uroku. A ja? Ja byłam zdolną czarodziejką, akurat mi się poszczęściło i los obdarzył mnie potężną magią. Jednak dopiero razem byliśmy naprawdę silni. Razem. Razem, razem, razem... Razem!
- Razem jesteśmy silni - wymamrotałam niezbyt świadoma tego że moje myśli zaczęły opuszczać moja głowę.
Offline
Westchnąłem cichutko.
- Razem... Jestem w stanie czekać tak długo jak tylko mnie poprosisz - zapewniłem cicho, pozwalając Elli na każdy ruch, na jej całusy na jej tulenie, na jej drżenie na jej cichy oddech, westchnienie...
- Nie czuj się winna czemukolwiek, w swoim czasie będziemy żyć w tym wymarzonym domku - zapewniłem ją po chwili nieco bardziej się wybudzając.
Offline